pasek notowań

sobota, 25 listopada 2017

Weekendowa analiza 25 listopada 2017

     Podczas mijającego tygodnia indeks WIG20 zrealizował po raz kolejny nawet nie jeden ale dwa scenariusze. Sądziłem, że atak popytu zapoczątkowany w zeszły piątek będzie kontynuowany, ale nie doceniłem jego siły. Wydawało mi się, że impet wzrostu wyczerpie się po osiągnięciu poziomu 2480 pkt, a tymczasem rynek miał siłę na ponowną, wprawdzie chwilową, wycieczkę w okolice powyżej 2500 punktów.

W skali tygodnia WIG20 zyskał 36 punktów, rosnąc z 2443 do 2479 punktów, a więc 1,47%.
Ponownie, już 3 tydzień z rzędu najsilniejszy był sektor bankowy- PKOBP +3% 42,00,
Pekao SA +5,3% 130,00 zł, BZWBK stracił 1% 381,65 zł.
Z najważniejszych firm po zielonej stronie były jeszcze:
PGE +2,7% 12,34 zł, LPP +2,1% 8270 zł, PGNiG +1,3% 6,18 zł, Lotos +0,7% 62,50 zł,
KGHM +1.6% 113,75 zł.
4 tydzień z rzędu spadał PKN Orlen,tym razem o 1,2% 119,15 zł, ustępując PKOBP
pod względem największego udziału w indeksie.
Praktycznie na 0 zamknął tydzień PZU tracąc kosmetycznie 0,1% z ceną 45,80 zł.

Obrazek poniżej- WIG20- ostatnie 2 tygodnie

Widać tutaj, że indeks próbował zaatakować przez 4 dni, od wtorku do piątku, poziom 2500 punktów.
W czwartek zamknął się nawet powyżej 2500 punktów.
W piątek 24 listopada powtórzyła się sytuacja, która miała miejsce tydzień wcześniej, tylko w odmiennych okolicznościach. Tydzień temu w opałach były byki, zostało przebite chwilowo wsparcie, tym razem pokonany został opór na 2500 punktów, prawdopodobnie wyczyszczone zostały ustawione przez inwestorów stop- lossy i rynek zawrócił w dół.
Wynika z tego, że inwestorzy, grający na czyste sygnały i przebicia poziomów oporu i wsparcia ciągle są karceni. Rynek nagradza tych, którzy grają niejako w kontrze do czytelnych sygnałów.

Należy zwrócić uwagę, że z wykresu powyżej wynika, że wzrost odbywał się na ciągle
malejących obrotach co sugeruje korekcyjny charakter zwyżki.
Miał miejsce kolejny sygnał sprzedaży a więc krzyż śmierci, przebicie od góry średniej SMA 45 przez średnią SMA 15.
W szerszej perspektywie indeks dotarł w dniach 17-23 listopad nie do poziomu 38% zniesienia
spadków od 7 do 16 listopada a więc w okolice 2470, tylko do poziomu 62% i zawrócił w piątek
w dół.

Kliknij w obrazek poniżej celem powiększenia

Na rysunku powyżej widać formację podwójnego szczytu, jeszcze szerzej patrząc,
formacja ta może być częścią jeszcze większej formacji głowy i ramion.
W perspektywie kolejnego tygodnia, dwóch tygodni możliwe jest ponowne zejście w okolice
2410-2420 punktów i test tego poziomu. Może być to kolejny test nerwów dla byków.
Gdyby ten poziom padł, ostatnią redutą Alamo dla byków, byłby poziom wsparcia
2400 punktów, testowany wielokrotnie od kwietnia do sierpnia 2017.
Scenariusz, w którym indeks trwale pokonuje 2500 punktów w następnym tygodniu
uznaję za mało prawdopodobny.

czwartek, 23 listopada 2017

Gino Rossi - spekulacyjne zagranie- podsumowanie i wnioski

     Motywowany własnym wpisem o tej spółeczce postanowiłem popróbować szczęścia i powrócić do gry na Gino Rossi po miłej przygodzie z 2013 roku.


Wstępne założenie zagrania było następujące:
- zakup 2000 szt po 1 zł,
- sprzedaż 1000 szt po 1,16 i 1000 szt po 1,18.

Przesłanki:
- utrzymanie się na wsparciu 1 zł,
- silne odbicie korekcyjne do 38% zniesienia spadku ze 1,50 zł 27 października.

Realizacja:
- postanowiłem zwiększyć pulę do 3600 szt,
- zakup 1600 szt po 1,01 oraz 1000 szt po 1 zł- 10 listopada i 1000 szt po 1 zł- 14 listopada.




Tymczasem 17 listopada spłynęły wyniki spółki za III kwartał 2017.
Spółeczka nigdy nie wypłaciła chyba dywidendy i raczej już nie wypłaci.



Wyniki wpłynęły po sesji piątkowej ale w trakcie jej przecena pogłębiła się o kolejne 5% do 90 gr.
Wyniki były kiepskie, jak widać wyżej, ponad 1 mln strat po 3 kwartałach,
powiekszenie zadłużenia do 191 mln przy lekkim spadku kapitału własnego do 80 mln.
Nie wygląda to różowo, ale też nie uzasadnia takiego zjazdu ciurkiem ze 1,50 na 0,90 zł.
Do podobnych wniosków doszła chyba też spekulacyjna spółdzielnia, która ewidentnie
zebrała akcje w piątek 17 listopada przed wynikami na spadku na zwiększonych obrotach, wykorzystując panujący strach.
Tu popełniłem błąd gdyż spłoszyłem się nieco i obniżyłem całość sprzedaży do 1,12.
Wynikało to z przesunięcia w dół proporcji Fibonacciego, które zmierzyłem ponownie nie od 1,50 do 1 zł tylko od 1,50 do nowego dna na 0,90.
Na sesji poniedziałkowej 20 listopada wyrównane zostało nawet historyczne minimum na 0,88 zł.
Kurs idealnie prawie dojechał z powrotem do poziomu z 30 listopada 2012.
We wtorek 21 listopada weszła do akcji spółdzielnia podnosząc kurs o 18% do 1,06.
Tutaj miałem pewien dylemat, czy nie podnieść zlecenia sprzedaży na poprzednie poziomy, co byłoby jak się okazało najlepszym rozwiązaniem, ale ostrożność nakazała ścisłego trzymania się planu.
W środę 22 listopada, po pewnym wahaniu w dół na 1,03, na ogromnym wolumenie,
największym od 4 października 2013, akcje zrobiły prawdziwy rollercoster.
Winda w górę na 1,23 czyli na +16% i końcowe zamknięcie na 1,08 czyli skromne +1,9%.
Był to ewidentny wyrzut akcji przez spekulantów i patrząc na obroty, raczej udany.
Również moje zlecenie zostało zrealizowane bez zmian czyli po 1,12.


Pozostał pewien niedosyt, co by było gdybym podniósł zlecenie na 1,19, też by ono weszło, ale koniec końców ryzyko było duże i mógłby rozegrać się scenariusz, w którym zmieniałbym limity a na koniec oddał taniej niż wcześniej założyłem.

WNIOSKI, PLUSY I MINUSY

PLUSY
- zagranie przyniosło zysk 12%,
- scenariusz odbicia korekcyjnego został zrealizowany,
- strategia zagrała, mimo pewnych słabości mojego charakteru,
- spokojnie wyczekałem bez emocji na profit.

MINUSY
- inwestycja w spółkę w trendzie spadkowym,
- inwestycja w spółkę o słabej reputacji i fatalnej sytuacji finansowej,
- kiepski stosunek zysku do ryzyka, przejściowa strata nawet 12%,
- obniżenie limitu zlecenia w chwili pewnego zwątpienia.

piątek, 17 listopada 2017

Weekendowa analiza 17 listopada 2017

    Notowania indeksu WIG20 podczas mijającego tygodnia przebiegały pod znakiem lekkich spadków, stracił on 14 punktów, spadając z 2457 do 2443 punktów, a więc 0,57%.
Ponownie najsilniejszy, jak przed tygodniem, pozostał sektor bankowy: PKOBP zyskał aż 5,2% 40,77, Pekao SA +1,1% 123,40. Lekko umocnił się PZU +1% 45,85.
Neutralnie przebiegały notowania PGE +0,2% 12,01 oraz odzieżowego LPP -0,4% 8102 zł.
Czerwonymi latarniami rynku największych spółek był sektor paliwowo- surowcowy- PKN Orlen -2,6% 120,55, Lotos -6,8% 62,05, po słabszych od oczekiwań wynikach za III kwartał najbardziej traciła dwójka:
PGNiG -7,2% 6,10 oraz KGHM -7% 112 zł.

Średnia zmienność podczas sesji mijającego tygodnia lekko spadła do 0,8% na sesję w porównaniu do 0,94% tydzień temu.

     Zasadniczo można powiedzieć, że pomimo niewielkiego spadku, wiele się działo i podczas 5 sesji zrealizował się nie tylko nakreślony tydzień temu scenariusz spadkowy ale również część powrotnego odbicia korekcyjnego.
Obie strony, zarówno byki jak i niedźwiedzie, w chwili bliskiego nokautu zebrały w sobie nadludzką moc i dwukrotnie zadały sobie nawzajem dwa mordercze ciosy.
Pierwszy zadały niedźwiedzie podczas sesji środowej wyłamując wsparcie na poziomie 2422-2423 pkt, będące równocześnie linią szyji formacji głowy i ramion.
Gdy najwięksi pesymiści zostali strząśnięci z rynku, byki zdecydowanym kontratakiem w piątek uratowały sytuację ratując ostatecznie wyżej wymienione wsparcie.
Duża w tym rola świetnej czwartkowej sesji w Nowym Jorku, podczas której Dow Jones zyskał 0,8% do 23458 pkt, zaś indeks Nasdaq pobił nawet kolejny rekord wszechczasów.
Motorem wzrostów w USA była sieć handlowa Wall Mart, rosnąca w czwartek około 10% po świetnych wynikach.
Bilans tygodnia pozostaje zasadniczo remisowy, 1-1 w nokautach, obie strony mają swoje atuty, ale wydaje się, że średnioterminowo silniejsze karty są w rękach niedźwiedzi.

Kliknij w obrazek poniżej celem powiększenia:

Atuty byków:
- wyratownie wsparcia na poziomie 2422 pkt,
- silne wyprzedanie na oscylatorach,
- ciągle nie został wygenerowany krzyż śmierci, średnie SMA 14 i SMA 45 są równo
na poziomie 2481 pkt.

Atuty niedźwiedzi:
- ciągle aktualna formacja głowy i ramion,
- niższe obroty podczas piątkowej sesji wzrostowej w porównaniu do spadkowych w środę i czwartek,
- coraz bardziej dojrzewająca do korekty giełda w Nowym Jorku.

Wnioski i kreślony scenariusz dalszych wypadków:

Zasadniczo, średnioterminowo, panowanie nad rynkiem zaczynają przejmować niedźwiedzie,
wskazują na to kolejne sygnały np. zachowanie najważniejszej spółki- PKN Orlen.
Jednak w dalszym ciągu, gracze, pragnący zanadto wyprzedzić rynek i to z obu stron są karceni.
Gdy wydaje się, że jedna ze stron jest na deskach, następuje rozpaczliwy kontratak
i uratowanie podbramkowej sytuacji po obu stronach.
Uważam, że popyt podejmie w przyszłym tygodniu, może na początku, próbę rozwinięcia piątkowego sukcesu i podejścia na poziom 2470 punktów, gdzie znajduje się 38% zniesienia falki spadkowej trwającej od szczytu 7 listopada do dołka 16 listopada.
Styl w jakim to podejście może zostać wykonane, może uratować układ średnich kroczących 
SMA 15 i SMA 45 oraz otworzyć drogę wyżej do samych średnich, w okolice 2480 pkt.
Uważam, że jeżeli podejście to będzie wykonane w słabym stylu, to niedźwiedzie wykonają kolejną egzekucję i zepchną indeks na kolejny poziom oporu czyli 2400 pkt, ale to może pieśń nie następnego tygodnia ale jeszcze kolejnego.
Jeśli ruch będzie szybki i zdecydowany, daje to szansę na konsolidację na poziomie 2470 punktów.

Dalej jednak to nie neguje prospadkowej formacji głowy i ramion, dopiero ponowne
podejście pod 2500 punktów, sprawi, że formacja ta przejdzie do historii.

Wszystkie wymienione poglądy, wnioski i scenariusz uwidocznione są na wykresie poniżej.

Kliknij w obrazek poniżej celem powiększenia:


piątek, 10 listopada 2017

Weekendowa analiza 10 listopada 2017

     Notowania indeksu największych spółek WIG20 w ciągu mijającego tygodnia mimo mocnego startu w górę w poniedziałek i wtorek zakończyły sumaryczne 5 sesji pod kreską
tracąc 37 punktów, z 2494 do 2457 punktów co oznacza spadek o 1,48%.
Można by rzec- "Chatfield, już nie tylko coś źle się dzieje z mniejszymi łupinkami jak Gino Rossi, ale też z naszymi największymi okrętami flagowymi".

Z największych spółek: PKN Orlen zaliczył spadek o 3,8% do 123,80, jedna z największych
gnid na GPW a więc PGE, tąpnął o 7,8% do 11,99, LPP -3,2% 8136,75, KGHM -1,8% 120,40,
PZU -1,5% 45,39.
Bez zmian w skali tygodnia PGNiG z ceną 6,57.
Po zielonej stronie rynku: PKO BP +2% 38,77, a w trakcie tygodnia nawet liznął 40 zł.
PEKAO SA po wynikach za 3 kwartał i zapowiedziach sutych dywidend w następnych 2 latach zyskał +1,5% 122,05.
Wyraźnie najmocniejszy był więc w tym tygodniu sektor bankowy.
Słabnie lekko też giełda w Nowym Jorku, po kilku pozytywnych zaskoczeniach z wynikami np.
Apple, tym razem zawiódł Disney, co przyniosło znaczne spadki na tym walorze.

Kluczowe znaczenie miała wtorkowa sesja, 7 listopada, która początkowo do połowy dnia przebiegała w euforii wzrostów nawet +1,8% i przyniosła trzecią, po 5 września
i 12 października, próbę sforsowania poziomu 2550 punktów.
Po raz kolejny próba ta okazała się nieudana i wtorek zakończył się wzrostem tylko o +0,8%.
Siły popytu w tym dniu wyczerpały się całkowicie i reszta tygodnia to bezapelacyjna dominacja niedźwiedzi.
Indeks spadł wyraźnie po raz kolejny poniżej 2500 punktów.
Już we wtorek wydawało mi się, że moją teorię sprzed tygodnia o formacji
głowy i ramion można wyrzucić do kosza a tymczasem nadal podpisuję się pod nią obiema rękami.
Co prawda, prawe ramię może wyjść lekko koślawe, ale już na wykresie liniowym,
a nie świecowym, wygląda równiej.
Właściwie nic się nie zmienia, dalej trwam przy poglądzie sprzed tygodnia o spadku do poziomu 2422 pkt, pokazanym na wykresie poniżej gdzie powinna odbyć się bitwa rozstrzygająca o losach hossy na giełdzie w Warszawie.
Średnie SMA 15 i SMA 45 zrównały się ze sobą co do punkcika na poziomie 2488 pkt
i tylko mały kroczek dzieli od wygenerowania złowrogiego krzyża śmierci.

Kliknij w obrazek poniżej celem jego powiększenia


czwartek, 9 listopada 2017

Coś złego dzieje się z butami Gino Rossi

     Ostatnimi czasami zwróciłem uwagę na systematycznie obniżające się notowania firmy obuwniczej Gino Rossi.
Darzę ten walor pewnym sentymentem, wiążą się z nim miłe wspomnienia inwestycyjne z 2013 roku i dość przykro patrzeć jak spada tak sobie miesiąc po miesiącu.


Wydaje mi się, że sama koncepcja tego eleganckiego, małometrażowego sklepu w galeriach handlowych np. Galeria Rzeszów czy Millenium tuż w sąsiedztwie takich dużych sieci jak CCC czy Deichmann jest chybiona i kwestią czasu będzie wchłonięcie Gino Rossi lub jego
resztek przez konkurencję.
Miło jest minąć ten sklep i popatrzeć na piękne panie sprzedawczynie, ale nie wygląda
na to, żeby panował tam ożywiony ruch.
Nasuwa się od razu na myśl los rzeszowskiego sklepu delikatesowego Alma, który również
sentymentalnie wspominam za bardzo dobre darmowe worki do pakowania,
które brałem po kilka sztuk na raz.
Kwestią czasu było, że zostanie pokonany przez Biedronkę, Tesco, Leclerca czy Centrum.
Firma posiada swoją ofertę również na portalu Allegro i to co tam można zobaczyć również nie
napawa optymizmem.

kliknij w obrazki poniżej celem powiększenia



Buty są może nawet i bardzo ładne ale ceny i to po sporych obniżkach pozostają
mocno księżycowe i niedostępne dla masowego odbiorcy.
Botki za 400 zł już po rabacie 42% i baleriny za 230 zł również po rabacie 42% to produkty raczej dla wąskiego grona klientów.
Chyba nie tędy droga, tym bardziej, że Allegro to raczej przystań dla łowców rzadkich perełek albo cenowych okazji.

Przyjrzyjmy się stronie finansowej przedsięwzięcia a więc wynikom za pierwsze półrocze 2017.
Kliknij w obrazek poniżej celem powiększenia:

Źródło: sprawozdanie za I półrocze Gino Rossi SA

Widać tu wzrost przychodów w stosunku do pierwszego półrocza 2016 roku o 12%  ale spadek zysku netto o 33%. Rentowność pozostaje bardzo niska i spada z 2,57% do 1,52%.
Co gorsza, najważniejsze przepływy pieniężne netto z działalności operacyjnej są ujemne więc
w pierwszym półroczu 2016 jak również 2017, firma na swojej sztandarowej działalności-
produkcja i dystrybucja markowego obuwia oraz akcesoriów skórzanych- po prostu traci.

Najgorszy jest jednak wzrost zobowiązań krótkoterminowych na tle poziomu
kapitału własnego. Nie wygląda to jeszcze tragicznie, ale widać, że tlenu w butli jest coraz mniej i pacjent zaczyna tonąć.

17 listopada będą publikowane wyniki za III kwartał i zachowanie kursu w ostatnich dniach wskazuje na insider trading, czyli ktoś wie, że będą słabe i zaczyna wyprzedaż już wcześniej.

Innym wytłumaczeniem tego typu wyprzedaży jest możliwa ratunkowa, nowa emisja akcji rozwadniająca i tak niezbyt wysoki kapitał własny na większą ilość akcji.
Coś niezbyt przyjemnego jest tutaj na rzeczy.

Długoterminowy wykres tygodniowy wskazuje na powrót do punktu wyjścia ze stycznia 2013 roku a więc złotówki, gdzie można oczekiwać chwili wytchnienia.

Kliknij w obrazek celem powiększenia.

Krótkoterminowy wykres dzienny pokazuje skrajne wyprzedanie waloru na RSI i STS, układ średnich kroczących typowy dla silnej bessy, jakieś nieśmiałe próby odreagowania spadków są dość szybko gaszone.


Kliknij w obrazek celem powiększenia.

Linia trendu spadkowego poprowadzona od 21 lipca 2017 i najwyższej ceny w tym dniu 2,21 jest na poziomie 1,44 i opada w dół pod kątem 15 stopni.
Optymiści i łapacze dołków mogą szukać szczęścia i grać pod szybki powrót do tej linii.
Inwestorzy inwestujący w wartość i stosujący strategię podążania za trendem uznaliby, że sygnał kupna powstałby po przebiciu od dołu poziomu lokalnego dołka z 23 października 2017 na poziomie 1,40.
Zresztą jakby powiedziałby analityk techniczny z PKOBP na ostatnim spotkaniu
w Hotelu Rzeszów, pokazujący podobny przypadek Polimexu- Mostostal, tutaj już nikt nie powinien mieć tych akcji po przebiciu w dół 1,40.
Praktycznie wszystkie złudzenia na wzrosty i stabilizację prysły po przebiciu tego poziomu.
I tak też się stało, kto nie ustawił stop- lossa na 1,40 stracił następne 21% w 4 dni czyli ma paluszki trochę przytrzaśnięte, mówiąc żartobliwie.

Szkoleniowo warto obserwować sytuację na tym walorze, oby nie powtórzył się case Almy w tym przypadku.





piątek, 3 listopada 2017

Weekendowa analiza 3 listopada 2017

     Notowania, skróconego do 4 sesji, tygodnia zakończonego 3 listopada przebiegały
pod znakiem lekkich wzrostów i pozostawiły za sobą bardzo mieszane uczucia.
Indeks WIG20 zyskał 6 punktów i zamknął tydzień wartością 2494 punktów.
Z najważniejszych firm przez tydzień 3,1% zyskało PKO BP 38,01, KGHM zyskał 2% 122,60,
Pekao SA +1,8% 120,20, PZU bez zmian 46,10, LPP +0,3% 8401,70 , PGE -1,4% 13,01,
PGNiG -1,6% 6,57 PKN Orlen -0,7% 128,70.

Obroty były zdecydowanie niższe niż w poprzednim tygodniu, ale miał na to wpływ
brak środowej sesji.

Rynek wysyła obecnie wiele sprzecznych sygnałów, ale według mnie ostateczny
wydźwięk tygodnia pozostaje negatywny dla zwolenników wzrostów.
Wprawdzie poniedziałek i wtorek przyniosły przebicie oporu na 2500 punktów
ale koniec końców nie utrzymał tych wzrostów.
Formuje się coś na kształt formacji głowy i ramion, sugerującej zmianę układu sił na rynku i przejmowanie kontroli nad rynkiem przez niedźwiedzie.
Lewe ramię uformowało się w dniach 24 sierpień- 28 wrzesień 2017, głowa od 29 września do
25 października, zaś prawe ramię formuje się od 26 października 2017.

Wzrosty ostatnich 2 tygodni podniosły wyprzedany oscylator STS, średnia SMA 15 2491 pkt
jest o krok a konkretnie 2 punkty od wygenerowania krzyża śmierci a więc przecięcia od góry średniej długiej SM 45 2489 pkt.

Stało się to co książkowo powinno się stać, jestem pesymistą odnośnie perspektyw wzrostów.
Uważam, że rynek zmierza w kierunku 2440 pkt, którego najprawdopodobniej nie utrzyma.
Walka rozegra się na wsparciu 2422 pkt.
Mizernie wygląda kondycja rynku w porównaniu z rynkiem USA, słabość wręcz bije w oczy.
Ciężko sobie wyobrazić wzrosty przy ciągle rosnącym ryzyku inwestycyjnym płynącym
z USA oraz spekulacyjnym szaleństwie na rynku kryptowalut.
Balon ten prędzej czy później pęknie co nie pozostanie bez wpływu na polski rynek.
Sugeruję nabywać jak najmniej ryzykowne aktywa.

Poglądy te obrazuje poniższy obrazek. Kliknij w celu jego powiększenia.



"Wilk z Wall Street" czyli ciemna strona giełdy

     Kilka dni temu sięgnąłem po kilka filmów DVD z półki i na raty przez 3 dni oglądnąłem film, wiążący się z tematyką finansową a więc "Wilk z Wall Street" w reżyserii Martina Scorsese.
Film jest z 2013 roku zaś premiera w Polsce miała miejsce w styczniu 2014.
Nabyłem go w Media Markt w Rzeszowie po cenie 9,99 zł.


     Nie jest to wybitne dzieło jak "Wall Street" w reżyserii Oliviera Stone z rewelacyjnym Michaelem Douglasem w roli Gordona Gekko, ale przedstawia w przerysowanej formie
chciwość i ogólnie zło, które zawsze skupia się tam, gdzie pieniądze stają się celem samym w sobie.

Leonardo di Caprio wcielił się w postać Jordana Belforta, twórcę firmy maklerskiej Stratton Oakmont, która poprzez agresywną sprzedaż wciskała klientom akcje najpierw
wartościowych firm a potem zupełnie śmieciowych.
Ponadto Stratton manipulował kursem akcji Madden Shoes, spółki którą wprowadził na giełdę poprzez zorganizowanie IPO.
Wiceprezes Stratton Oakmont, Donnie Porush, w filmie występujący jako Donnie Azoff, był ponadto kolegą szkolnym prezesa Madden Shoes.
Di Caprio całkiem nieźle odegrał rolę Belforta, wczuł się nawet za bardzo w swoją rolę, pokazał go jako postać niemalże odczłowieczoną, jako zwierzę, które idzie po trupach do celu.
Na koniec osiąga swój cel- nieprawdopodobne bogactwo, kobiety, wyszukane narkotyki ale koniec końców ponosi porażkę.
Rozwodzi się z pierwszą żoną, całkiem rozumną kobietą, która przytomnie zauważa, że "sprzedajesz ludziom akcje śmieciowych firm, ludzie na nich nie zarobią".
Belfort odpowiada- "Wiesz jak jest, czasem zarobią a czasem nie".
Narkotyki sprawiają, że staje się zafiksowany w osiągnięciu sukcesu, pobudzają agresję, w niewybredny sposób motywuje swoich pracowników poprzez krzykliwe mityngi,
na których pobudza chciwość słuchaczy.
Gdy popada w problemy z prawem, gdy agenci FBI ( w roli agenta Patricka Denhama- Kyle Chandler) śledzą go, instalują podsłuchy, gdy grunt zaczyna palić się Belfortowi pod nogami,
zostaje zastawiony jego dom na poczet kaucji, zostawia go też druga żona Naomi
(w tej roli Margot Robbie).
Związek ze zjawiskową modelka nie okazał się jednak być bezpieczną przystanią na trudne czasy.
Koniec końców Belfort trafia na 3 lata do więzienia, gdzie też nie wiedzie mu się źle, biorąc pod uwagę końcowe sceny filmu.

     Dla mnie osobiście najbardziej ciekawą i barwną postacią jest Donnie Azoff
grany przez Jonaha Hilla. Dołącza do Belforta mówiąc- "Jeśli zarabiasz 70 kawałków miesięcznie, to pokaż mi pasek ze swojej wypłaty a będe pracował dla Ciebie".
Od razu przypadają sobie do gustu, Donnie zaprasza Belforta na zaplecze restauracji- "Chodź mam dla Ciebie prezent. Wypalmy razem 2 buchy cracku".
Po czym po zażyciu cracku woła krzycząc wybiegając na ulicę- "Ach, ach, biegnijmy razem, jak lwy, jak tygrysy".
Donnie znany jest ze swych szaleństw jak małżeństwo z własną kuzynką oraz
regularne przemycanie narkotyków w miejscu, do którego słońce nie dociera.
Nieskazitelnie białe zęby Donniego i umiejętnie dobrane okulary dodają mu czaru i niezwykłej chemii.


Jego dramatyczna walka o ocalenie worka z narkotykami Quaaludes zwanego Ludami z czeluści tonącego w sztormie jachtu Belforta "Naomi" budzi skrajne niedowierzanie.

Jordan i Donnie po zażyciu wzmocnionej dawki przeterminowanych Ludów.
Kliknij w obrazem poniżej celem powiększenia.


Donnie również pozostaje przyjacielem Jordana do samego końca, nawet gdy FBI wdziera się do siedziby Stratton Oakmont, Donnie do końca kasuje kompromitujące materiały błyskawicznie operując strzałkami i klawiszem Delete.

Sam Di Caprio tak ocenił grę aktorską Jonaha Hilla:
"Jest niesamowitym aktorem, a jego Donnie rozświetla cały film. Miał niesamowitą chemię z Martym. Przez cały czas na planie chciał być jak najbardziej pomocny dla mnie i Martyego.
Inspirował nas takim nastawieniem. Rozpalał każdą scenę, w której grał.
Jego bohater jest przezabawny od samego początku aż do gorzkiego końca.

Zabawna forma przemytu pieniędzy z USA do Szwajcarii ukazana w filmie.
Kliknij w obrazek poniżej celem powiększenia:


     Podsumowując film ma swój pewien zniewalający czar i czarny humor, ale oceniam go niżej od takich dzieł jak "Wall Street" czy też opisany wcześniej na blogu "Spekulant" z Ewanem Mc Gregorem.
Jest dość płytki w warstwie psychologicznej w porównaniu z tymi filmami ale wyróżnia się efektami specjalnymi, blichtem, jest wizualnie najbardziej barwny.